Czekając na świętego Mikołaja



Nad choinkami 



już od kilku godzin złocił się rogal księżyca.



Bałwanek lubił się z Księżycem, lubił machać do niego kapeluszem przez całą noc, lubił liczyć każde jego mrugnięcie, lubił jego koleżanki Gwiazdki i to, że nie przypiekał mu marchewkowego noska, ani nie odrywał węgielkowych guzików. O tak, nikt przecież nie lubi jak się go ciągnie za guziki! a Słońce, ta ruda, chichotliwa koleżanka Księżyca uwielbiała wprost skradać się do drzemiącego Bałwanka i od samego rana strącać mu jego piękne błyszczące od szronu guziki.
Bałwanek bał się troszkę Słonka, podobno to przez Wiosnę,ale nie o tym ta historia. Otóż Bałwanek zawsze lubił noce i czekał na nie całymi dniami, a dziś... dziś, dziś czekał podwójnie, a nawet potrójnie i strasznie już się niecierpliwił. Bo dziś miało się coś wydarzyć, cos niezwykłego, coś... coś takiego, co zdarza się tylko raz w roku.
Bałwanek wiedział o tym bo usłyszał jak odpoczywające na obłokach aniołki, tak, tak proszę się nie dziwić!






Aniołki zawsze po obiedzie leżakują na obłoczkach i wymyślają desery. Aniołki mówią, że tylko tak wymyślony deser będzie naprawdę puchowy i obłokowy, ale dziś zamiast o lodach, pączkach i budyniaczkach mówiły o ŚWIĘTYM MIKOŁAJU.
Podobno DZIŚ miał odwiedzić dzieci w domku z piernika.

 



Miał przyjechać pięknymi saniami, które lecą tak wysoko, że nikt nigdy ich nie widział, nawet te aniołki z ostatniego piętra.
 

 

Bałwanek  nie wszystko usłyszał dokładnie, bo w  dzień dzieje się  tyle ciekawych rzeczy, że ciężko tylko słuchać aniołków w obłokach, ale jedno zapamiętał dokładnie:
że Mikołaja można rozpoznac po dzwonkach reniferów. Tylko co to za renifery? Bałwanek nigdy wcześniej  nie  słyszał o czymś takim. Podobno mają rogi - i to złote. Podobno są bardzo towarzyskie, a że ciągle są  w  drodze i żadko kiedy poznaja nowych kolegów, i ciągle się sprzeczają, tak dla żartów, żeby  zawsze mieć o czym rozmawiać. I podobno zawsze są  głodne, a najbardziej lubią chrupać księżycową poświatę.
Bardzo dziwne coś!
Bałwanek był jednak  pewien, że  nie ma  tu żadnej pomyłki. Po pierwsze dla tego, że Aniołki nigdy  nie kłamią! Od kłamstwa wypadają przecież piórka ze skrzydeł, a wszyscy wiedza jakie to jest nieprzyjemne.


A po drugie Bałwanek przypomniał sobie jak kilka dni temu Leśne Duszki - te aniołki co w lesie śpiewają mapy prosto do ucha grzybiarzy i dzieci zbierających jagody, i co drapią za uchem sarenki.
no wiecie na pewno, te w zielonych  sukienkach, one tez opowiadały, że wyjątkowo dużo w  tym roku poświaty daje Księżyc, i że renifery muszą mieć najpiękniejsze, najbardziej złote rogi tego roku.





Oh! jak bardzo Bałwanek chciał już zobaczyć Mikołaja! Żeby nie tęsknic pomachał kapeluszem do Księżyca, a ten odpowiedział mu pięknym mrugnięciem. Później posłuchał jak Aniołki grają na złotych trąbkach











 

i już miał się zająć układaniem szronu na węgielkowych  guzikach, gdy nagle zobaczył coś. Daleko na  samym końcu ogrodu...

Czy to nie renifery, o których mówiły aniołki, o tam! zlizują księżycową poświatę ze śniegu! Piękne, złote rogi! Czerwone super-węszące nosy! O!  i  dzwonki! Tak Bałwanek słyszał wyraźnie, cichutkie dzwonki zza choinki.

Oh, więc na pewno Mikołaj też jest gdzieś blisko! - powiedział sam  do siebie i  ziewnął głęboko,  w końcu minęło już 27 mrugnięcie Księżyca tej nocy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz